niedziela, 9 sierpnia 2020

Jedynki pod lupą #47

Dzisiejsza odsłona "Jedynek pod lupą" będzie trochę poszarpana. W lipcu bowiem wydawnictwo Image Comics wypuściło aż siedem jedynek, ale trzy z nich to one-shoty. Dwóm z nich się przyjrzałem. Z pozostałych czterech debiutów także tylko dwa wpadły w moje ręce. Dlaczego? Wszystko zostanie wyjaśnione w dalszej części posta.
"All-America Comix #1" (one-shot, Joe Casey i Dustin Nguyen)
Z tym komiksem było trochę przejść. Zapowiedziany w 2017 roku jako ongoing, którego rysowaniem zajmie się Nick Dragotta ("East of West"), ostatecznie okazał się one-shotem z cliffhangerem na końcu. W dodatku narysowanym przez Dustin Nguyena. Tytuł opowiada o Americe Vasques, wyraźnie wzorowanej na Americe Chaves z Marvela, którą swego czasu stworzyli właśnie Casey i Dragotta i przez dużą część zeszytu zastanawiałem się, czy komiks będzie czymś więcej, niż wbijaniem szpil w Marvela (pojawiają się tu przerobione między innymi wersje Iron Mana, Kapitana Ameryki, Thora i Doktora Dooma). No i niestety tak się nie stało. Casey ewidentnie planował tytuł ten na serię ongoing, luźno zawiązywał wątki, tyle tylko, że z jakiegoś powodu (czyżby przez Dragottę?) "All-America Comix" ucina się, zanim ma szanse w ogóle się zacząć. I nie ukrywam, że nawet bardzo fajne rysunki Dustina Nguyena nie usprawiedliwiają za bardzo sens wydana tych czterech dolców, zatem nie polecam tego czynić.

"Bliss #1" (Sean Lewis i Caitlin Yarsky)
Gdy widzę nazwisko Seana Lewisa na okładce jakiegoś komiksu, praktycznie z miejsca wpisuję go na listę zakupową. Z "Bliss" nie jest inaczej, bo chociaż sięgnąłem po cyfrówkę pierwszego zeszytu, to jednak już miałem tytuł ten wpisany na listę. Lewis po prostu umie stworzyć niby dość proste fabuły, ale zawsze mające drugie dno. Głównym bohaterem komiksu jest mężczyzna, który by ratować życie i zdrowie swojego syna, godzi się na bycie zabójcą na usługach upadłych bogów. Czy zatem czyny te są chociaż trochę usprawiedliwione? To będzie próbować udowodnić kilkanaście lat później jego syn, który będzie bronił ojca na magicznej rozprawie sądowej, gdzie stawiły się wszystkie jego ofiary. Wszystko wskazuje na to, że scenarzysta "Bliss" będzie się na przestrzeni kolejnych siedmiu zeszytów zastanawiać nad tym, jakie są granice dobra oraz zła i jestem niesamowicie ciekaw tego, do jakich przemyśleń nas skłoni. Tak jak wspomniałem wcześniej, komiks jest już na liście do kupienia. Aha, rysunkowo jest tak, jak na okładce. Więc jeśli ten styl Wam nie pasuje, to... macie problem ;)

"Chu #1" (John Layman i Dan Boultwood)
Jaram się tym komiksem tak mocno, że... poczekam na jakiś sygnał od Mucha Comics. Jeśli tytuł ten nie pojawi się w zapowiedziach tego wydawcy na pierwszą połowę 2021 roku, kupię sobie trejda w oryginale. Zatem tutaj bez opinii.

"The Goddamned: The Virgin Brides #1" (Jason Aaron i R.M. Guerra)
I tutaj podobnie jak wyżej - jedynkę odpuściłem i czekam na sygnały od wydawnictwa Mucha Comics. Zatem także bez opinii.

"Hedra #1" (one-shot, Jesse Lonergan)
I kolejna, pominięta dziś pozycja. Wszystko z powodu... ceny. Wydanie fizyczne kosztuje sześć dolców i jest wydrukowane na lepszej jakości papierze i w powiększonym formacie. Tyle tylko, że na potrzeby tej rubryki sięgam po cyfrówki. "Hedra" w wersji cyfrowej nie ma żadnych bajerów z edycji drukowanej, ale i tak kosztuje dokładnie tyle samo, a więc sześć dolców. Nie ze mną te numery.

"Lost Soldiers #1" (Ales Kot i Luca Casalanguida)
Lubię Alesa Kota za to, jak ładnie się uspokoił w ostatnich latach. Jeszcze jakiś czas temu, znacznie głośniej było o jego pourywanych tytułach i kręceniu shitstormów w sieci, teraz uważam za dobry znak, że twórca "wyżywa" się na łamach pisanych przez siebie komiksów. "Lost Soldiers" to tytuł, który śmiało można postawić na półce obok wydanego niedawno przez Non Stop Comics "Czasu Niewiści". Tym razem Kot pisze o okrucieństwach wojny w Wietnamie i tym, jak pozostaje ono w głowach żołnierzy na długie lata. Za głównych bohaterów robi tu trzech wojaków, którzy pomimo tego, iż niekoniecznie za sobą przepadają, nadal tworzą jeden "oddział". Czuć tu mocno poglądy autora, zwłaszcza te dotyczące konfliktów zbrojnych i nie ma co ukrywać zbytnio, że tytuł ten nie dotrze do wszystkich. Ogólnie komiks jest bardzo międzynarodowy. W końcu Czech i Włoszka tworzą dzieło o obywatelach USA w Wietnamie ;) Jest mocno, dosadnie i jak dla mnie, także interesująco. Z pewnością sięgnę po drugi numer.

"Negan Lives! #1" (one-shot, Robert Kirkman i Charlie Adlard)
I na koniec one-shot, po przeczytaniu którego nabrałem przekonania, iż Kirkman i Adlard szykują jakiś spin-off z Neganem. Dopiero potem znalazłem w sieci pogłoskę, że ten antagonista ma szansę zostać bohaterem gry komputerowej, utrzymanej w klimatach tego, co znamy z produkcji od TellTale Studios. Sam komiks generalnie niczym szczególnym nie zaskakuje. Ot, dowiadujemy się co takiego porabiał Negan od momentu, gdy widzieliśmy go ostatni raz na łamach "Żywych Trupów" i nie jest to nic, co powinno wyrwać Was z butów. SPOILER: spotyka złych ludzi i robi z nich miazgę. Negan to jednak postać na tyle barwna, że nawet w tym one-shocie czuć masę jego wciąż niewykorzystanego w pełni potencjału. I na pewno jest to miłe, drugie już pożegnanie z fanami komiksu.

Na dziś to wszystko, kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" powinna pokazać się 6 września.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz