Aż musiałem sobie to sprawdzić – bohatera dzisiejszej odsłony ”Alternatywki” zamówiłem w ATOM Comics w lutym tego roku. Premiera miała nastąpić w maju, ale wiadomo co przeszkodziło i w efekcie, z komiksem z wydawnictwa American Mythology Productions zapoznałem się dopiero wczoraj (czyli 5 sierpnia 2020 roku).
O samym wydawnictwie trudno znaleźć jakieś konkretne informacje. Strona wydawnictwa jest dość zabawna, ale o tym za chwilę. Comic Vine niestety nie pomogło, ale znalazłem na jednej z mniejszych stron o komiksach, że wydawnictwo to zadebiutowało na rynku w 2016 roku i to z niemałą pompą, ponieważ w owych dwunastu miesiącach wydali aż dwadzieścia pięć tytułów. Warto jednak dodać, że aż piętnaście z nich było one-shotami. Podczas researchu znalazłem informację, że jak dotąd najdłuższy komiks wydany przez American Mythology Productions miał całe sześć zeszytów i była to miniseria z duszkiem Casprem. Ogólnie rzecz ujmując, wydawnictwo to działa na zasadzie podobnej do Dynamite Entertainment, czyli całość swojej oferty opiera na komiksach licencjonowanych. Czasem są to tytuły oparte na serialach aktorskich (”Stargane: Atlantis”) czy animowanych (wspomniany Casper), obecnie także to właśnie to wydawnictwo wzięło się za komiksy z Zorro, ale spora część oferty tego wydawnictwa jest oparta na prawach do rozwijania oraz adaptowania światów wykreowanych przez Edgara Rice’a Burroughsa. Tyle tylko, że nie te najbardziej znane, bo o ile głowa mnie nie zwodzi, to komiksowe przygody Tarzana wydaje Dark Horse, zaś opowieści o Johnie Carterze i Dejah Thoris publikuje wspomniane przed chwilą Dynamite. W moje ręce wpadł jeden z komiksów opartych na tych nieco mniej znanych dziełach twórcy i jest to pierwszy zeszyt miniserii ”The Monster Men: Heart of Wrath”.Miałem wspomnieć o stronie
wydawnictwa. Otóż bije z niej komunikat, że chyba twórcy pracujący dla American
Mythology Productions nie są zbyt sowicie opłacani. Gdy zajrzycie w zakładkę ”creators”
to dowiecie się, że aby pracować dla tego wydawnictwa, trzeba być przede
wszystkim pasjonatem, zaś odmiana tego słowa pojawia się bodaj cztery lub i
nawet pięć razy w akapicie, liczącym sobie całe trzy linijki tekstu. To chyba
też tłumaczy armię anonimów, którzy są wymienieni w dalszej części tej
zakładki.
Już na dzień dobry spotyka mnie małe rozczarowanie, ponieważ komiks jest ewidentnie kontynuacją czegoś innego. Kolejny szybki research podpowiedział, że rok temu ukazał się one-shot ”The Monster Men: Soul of the Beast” i komiks, który wpadł mi w ręce to jego bezpośredni ciąg dalszy. Na szczęście, strona na której wypisano twórców komiksu, zawiera także pobieżne streszczenie owej pozycji.
I tak oto jesteśmy świadkami ekspedycji, którą zarządza niejaki Adonis, aczkolwiek wszyscy zwracają się do niego ”Bulan”. Towarzyszy mu wyraźnie zakochana w nim Virginia, niebywale inteligentny Sing Lee, a także Ju-Long, który w ekipie tej robi za klasyczne mięśnie. Wszyscy oni polują na tajemniczy Numer 13 – potwora, będącego wynikiem eksperymentów Arthura Maxona, prywatnie ojca Virginii. Stwór ten uważany jest za sprawcę masakry, jakiej jakiś czas temu doszło w miasteczku Townsend, ale czy takie są w rzeczywistości fakty? I dlaczego stwór ten mówi po niemiecku?
Scenarzystą niniejszego komiksu jest
Mike Wolfer i mógłbym przysiąc, że to nazwisko coś mi mówiło. I faktycznie
okazało się, że czytałem niegdyś kilka komiksów jego autorstwa, które ukazywały
się swego czasu w wydawnictwie Avatar Press, znanego z baaaardzo nietypowych
pozycji. Tutaj poza standardową średnią nie wyszedł i chociaż komiks fabularnie
ma ręce i nogi, to jednak… jest nudny. Stoją i gadają, potem leżą i gadają,
znowu stoją i gadają. Akcji w zasadzie zero, a i nawet trudno jednoznacznie
orzec, w jakim kierunku ma zamiar podążyć fabuła, zaś postacie są skrajnie
nijakie. Pewnie byłoby łatwiej, gdybym znał książkowy oryginał, ale chyba nie o
to chodzi w komiksowych adaptacjach, prawda? Wolfer odwalił tutaj po prostu szybką
i byle jaką robotę.
Rysunkowo jest nieco lepiej,
ponieważ Filipińczyk Roy Allan Martinez przynajmniej trochę się stara. Jednocześnie
widać doskonale, dlaczego artysta ten w największych wydawnictwach zaliczył
tylko krótkie epizody i raczej osiadł w tych mniej znanych. Aczkolwiek to on
zilustrował 59 tom Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela – ”Syn M”, a także pojawi
się w ”Globalnym Paśmie” z Egmontu, więc macie wszelkie prawo go z czegokolwiek
kojarzyć. Nie spodziewajcie się jednak komiksu, który pod kątem graficznym odmieni
Wasze życie.
”The Monster Men: Heart of Wrath” kosztuje 3,99$ i jest niemal
zupełnie standardowo wydanym zeszytem. Niemal, bo czytelnikom oszczędzono
lekturę reklam w trakcie czytania komiksu. To wszystko zostało upchnięte na sam
koniec i znajdziemy tu krótki preview komiksu z Zorro, kilka reklam innych
komiksów opartych na prozie Burroughsa. Najzabawniejsza z nich zdecydowanie
jest ta, promująca komiks ”Carson of Venus”, bo postacie tam widoczne różnią
się tylko kolorem włosów od tych, których znamy z kart ”Warlord of Mars”. W zasadzie
to w ogóle nie wiem, jaka jest różnica pomiędzy tymi dwoma cyklami, ale wierzę,
że jakaś jest.
Spośród komiksów, o których napisałem coś w ramach ”Alternatywki”, ten był zdecydowanie najsłabszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz