Przez jakiś czas zastanawiałem się
nad tym, czy takie pozycje jak ”Criminal”
oraz ”Fear Agent” recenzować na tym
blogu. Wszak nie są to komiksy wydane stricte przez Image Comics, a jedynie
przez nie wznowione, zaś w przypadku pierwszego z wymienionych nawet i
kontynuowane. Ostatecznie dałem się przekonać w momencie, gdy w łapska wpadł mi
potężny i przy tym cholernie tani tom od Non Stop Comics, z którego z dwóch
miejsc uśmiechało się do mnie logo mojego ulubionego wydawcy z USA. Do tego
paru spośród moich ulubionych autorów w środku komiksu, no i kurde, jak tu nie
chcieć napisać o premierowej odsłonie serii ”Fear Agent”. Cyklu, który jednak nie odkrył jeszcze przed nami
wszystkiego tego, co w nim najlepsze.
Ale zanim o tym co znajdziecie w
środku tomu, słów kilka o zaskakująco przyjemnej jakości wydania. Non Stop
Comics opublikowało pierwszą odsłonę serii ”Fear Agent” w miękkiej okładce i adekwatnie do tego, jak około rok
temu tytuł ten wznowiło Image Comics. Oznacza to, że otrzymaliśmy w jednym
tomie materiał, który oryginalnie znajdował się w dwóch trejdach, łącznie aż
dziesięć zeszytów. Tak, tak, premierowy ”Fear
Agent” ma łącznie 248 stron, więc jest to objętościowo dość wypasiona
pozycja i kupić możecie ją za grosze. Cena okładkowa wynosi bowiem równo 57
złotych, a jak poszperacie w odpowiednich miejscach, możecie nabyć ten komiks
za około cztery dyszki. Fani przeliczania ilości stron do ceny i oceniania
całości na podstawie tego idiotycznego rachunku będą zapewne istnie
wniebowzięci.
Oto przed Wami Heath Huston –
ostatni z legendarnych Agentów Strachu, który obecnie spędza sobie czas pijąc,
wdając się w bójki, pijąc, przemierzając wszechświat jako łowca nagród i pijąc.
Podczas jednej z pozornie rutynowych misji (czytaj: i tak nic nie idzie tak jak
powinno), odkrywa on ogromny spisek rasy Pożeraczy, który jeśli się powiedzie,
doprowadzi do unicestwienia całej ludzkości. Heath musi zebrać się w sobie i w
towarzystwie pięknej i zadziornej Mary wyrusza na kolejną, być może swoją
ostatnią, heroiczną misję. Po drodze zostanie sklonowany, wysłany w przeszłość,
zdradzony i zapewne kilka razy po kryjomu pociągnie z gwinta.
”Fear Agent” to komiks, który od samego początku nie ukrywa, iż
chociaż należy do gatunku science-fiction, to jednak pierwszy człon tej nazwy w
zasadzie nie będzie zbyt mocno brany pod uwagę przy kreowaniu kolejnych przygód
Heatha Huston. W efekcie Rick Remender daje nam komiks, w którym to czy logika
przedstawionego świata w ogóle ma sens jest sprawą raczej drugorzędną, zaś to
co liczy się najmocniej, to akcja, strzelaniny, wybuchy, pościgi, potwory i
ogromne pokłady najróżniejszych przygód. Jeśli mieliście do czynienia z ”Black Science” tego samego scenarzysty,
to możecie się mniej więcej spodziewać tego, w jakim tempie prowadzona jest
narracja. A nie ukrywam, że lubię jak Remender gna przed siebie, ponieważ jest
dla mnie jednym z tych niewielu scenarzystów, którzy potrafią robić to w taki
sposób, by sens samego komiksu na tym nie ucierpiał, a wręcz to szaleństwo
stało się jedną z największych zalet fabuły. Jako, że nie jest to dla mnie
pierwsza styczność z serią ”Fear Agent”,
którą lata temu czytałem sobie w oryginale, wiedziałem więc czego się
spodziewać, lecz cieszy mnie to, że po tylu latach od pierwszej lektury, nadal
uważam to za wyraźny plus tytułu. Remenderowi oddać też uczciwie trzeba, że ma
on łeb na karku jeśli chodzi o wymyślanie kolejnych lokalizacji, do których
przenoszą się najważniejsze wydarzenia. Z jednej strony nie jest to nic nazbyt
oryginalnego, ale za to dostajemy różne planety, wraki statków, bazy kosmiczne
i nawet też podwodne czeluście. Trudno narzekać tu na nudę, więc nie można
powiedzieć, by podstawowy cel jaki chciał osiągnąć Remender się nie udał.
Sam główny bohater komiksu to z
jednej strony zapijaczony gbur, ale jednak zarazem postać mająca swoją głębię i
na swój sposób dająca się lubić. Heath to urodzony awanturnik, lecz mający
swoje momenty. Trudno przy tym unikać jakichś wyraźnych skojarzeń z Hanem Solo,
no ale jak już się na kimś opierać, to niech to będą popkulturowe ikony. Ale
nie sam Heath stanowi o sile tego komiksu, równie fajnie rozpisana jest
towarzysząca mu Mara, która wcale nie jest typową ”kobietą w opałach” – ma
wyrazisty charakter, sporo w trakcie trwania komiksu przechodzi, a i
scenarzysta nie szczędzi nam w związku z nią pewnych zaskoczeń. Reszta postaci
aż tak dobrze rozpisana nie jest, lecz trzeba pamiętać iż przed nami jeszcze
trzy tomy tego wydania i nie ukrywam, że zwłaszcza na myśl o drugim i trzecim z
nich ślinka już powoli zaczyna mi cieknąć.
Ale nie samym Remenderem człowiek
żyje. Za warstwę graficzną też odpowiadają ludzie, których dorobek bardzo mocno
szanuję. Pierwszą historię rozrysował Tony Moore, którego znamy i lubimy za
pierwszy tom ”Żywych Trupów” (i
jakiegoś tam Deadpoola, ale kto by się tym przejmował), zaś druga część zbioru
to prace początkującego wówczas jeszcze Jerome’a Openy (rozwalającego obecnie
system na łamach ”Seven to Eternity”).
Warto podkreślić, że przejście pomiędzy rysunkami jednego i drugiego jest
bardzo płynne. Na tyle, że musiałem się w pewnym momencie upewnić, że doszło
już do zmiany artysty. Opena tutaj jeszcze nie dysponuje tak mocno wyrazistym,
własnym stylem z jakiego możemy go kojarzyć w chwili obecnej, niemniej już
widać wyraźnie jaki ziółko z niego wyrośnie. Warto też zwrócić uwagę, że
rysownik ten przy okazji sam się wytuszował, zaś Moore potrzebował pomocy dwóch
inkerów. Niemniej ”Fear Agent”
prezentuje się bardzo okazale jeśli chodzi o poziom graficzny, kolorystycznie
również jest całkiem dobrze. Innymi słowy, nie mam na co narzekać.
Non Stop Comics zaoferowało nam
kolejną fajną serię (tak jakby) z Image. Nie jest to w mojej ocenie co prawda
ani szczyt możliwości Remendera, ani także towarzyszących mu rysowników, lecz
nic to. ”Fear Agent” to fajna,
awanturnicza, dynamiczna i sprawnie prowadzona historia, która możecie kupić za
śmiesznie niską cenę. Naprawdę trzeba się jeszcze nad tym zastanawiać?
---------------------------------------------------------------
"Fear Agent #1" do kupienia w sklepie Non Stop Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz