piątek, 11 maja 2018

Rock Candy Mountain vol. 2 (Kyle Starks/Chris Schweizer)

Gdy nieco ponad dwa miesiące temu wrzucałem na bloga swoją opinię na temat pierwszego tomu ”Rock Candy Mountain”, to w ciągu kilku dni od pojawienia się zainteresowała ona mniej niż sto osób. Na i tak niezbyt wyśrubowane wyniki, jakie są tu każdego dnia osiągane, rezultat ten był śmiesznie niski. No bo w sumie kogo taki komiks może zainteresować, a co dopiero opinia o nim, prawda? Autor w Polsce nieznany, komiksu nikt nie zapowiedział, a i w USA też jakby bez większego echa przeszedł. Nieco później przyszedł czas na ogłoszenie nominacji do nagród Eisnera, gdzie dzieło Kyle’a Starksa znalazło się w kategorii ”Najlepsza publikacja humorystyczna” i… niespodzianka, statystyki wejść do wspomnianego tekstu wystrzeliły do góry. Panie i panowie, trzeba było pamiętać o starym, ludowym porzekadle, które brzmi ”jak Tymczyński poleca, to nie ma lipy” ;) Tymczasem wyszedł już drugi tom, który stanowi jednocześnie finał całości i dziś o nim właśnie słów kilka.

Jackson nadal poszukuje tytułowej Rock Candy Mountain – mitycznego raju dla włóczęg. Jego pomocnicy Pomona Slim oraz Big Sis starają się wieść normalne życie i jakoś się ustatkować, ale kolejny raz udowadniają, że taki los jest im niepisany. Zwłaszcza, gdy odwiedza ich sam Szatan, który ewidentnie ma spory zatarg z Jacksonem. Tylko w zasadzie dlaczego? Co łączy tych dwóch jegomości? Gdy autor ujawni nam szczegóły przeszłości Jacksona, wszystko od razu stanie się jasne. Nie zapominajmy jeszcze o grupie tajnych agentów podążających za głównym bohaterem, a także ekipie likwidującej włóczęgów, na którą Jackson co jakiś czas wpada.

Kyle Starks, który jest na łamach ”Rock Candy Mountain” zarówno scenarzystą jak i rysownikiem, nawet na moment nie wyhamował tempa prowadzonej przez siebie opowieści. Wydawać by się mogło, że skoro w zapowiedziach Image tytuł ten sprowadzony został do miana miniserii dopiero wraz z ogłoszeniem szóstego numeru, to najprawdopodobniej decyzja o zakończeniu tytułu mogła wynikać ze słabej sprzedaży. Nawet jeżeli tak było w istocie, to jednak nawet przez moment podczas lektury nie czuć, aby autor pospiesznie domykał rozpoczęte przez siebie wątki, byle tylko zmieścić się w ośmiu odsłonach. Drugi tom ”Rock Candy Mountain” to zwarta i konsekwentnie prowadzona opowieść, której finał nie jest szczególnie trudny do przewidzenia, zaś przedstawiona geneza Jacksona w pewnych swoich aspektach ociera się o komiksowy banał, ale autorowi udaje się uniknąć sytuacji, w której traktujemy to jako rozczarowanie i minus. Wręcz przeciwnie, wszystkie rozwiązania wydają się być bardzo naturalne i na miejscu, zaś dzięki sporym dawkom idealnie pasującego do fabuły humoru całość jest kompletna.

Skoro już przy wszelkiej maści żartach jestem, warto wspomnieć o tym nieco więcej. ”Rock Candy Mountain” to komiks czerpiący garściami z najróżniejszych rodzajów rozśmieszania odbiorcy. Starks korzysta z żartów sytuacyjnych, tekstowych, rysunkowych, bardzo sprawnie operuje przesadą i absurdem, a czasem także rzuci zwyczajnym sucharem. W zasadzie na tych raptem czterech stronach jest tu wszystko i podczas lektury zaśmiałem się niejednokrotnie.

Rysunkowo nie ma zbyt mocno o czym się rozpisywać. Kyle Starks ma swój bardzo wyrazisty styl, który z pewnością tyle samo osób zachęci do sięgnięcia po ”Rock Candy Mountain” co odrzuci. Jest zatem bardzo kreskówkowo, zaś kolorysta Chris Schweiger dorzuca do tego sporą paletę nieco wypłowiałych kolorów (ale spokojnie, to celowy zabieg). Dla mnie kawałek bardzo dobrze wykonanej roboty.

Dalej trzymam się stanowiska, że ”Rock Candy Mountain” zdecydowanie powinno zostać wydane od razu w jednym tomie, zamiast rozbijać tę miniserię na dwa liczące po około 100 stron trejdy. Chwała Starksowi, że zdecydował się nie publikować omawianego dzisiaj tomu w niestety standardowej już cenie 17 dolarów, która byłaby wyższa niż kupno zeszytów z osobna. Niemniej przykład niedawno wspominanego na blogu ”Snowfall” pokazuje, że historie o tego typu objętości lepiej sprawdzają się jako jeden grubszy tom, niż dwa cieniutkie.

Oczywiście nie zmienia to faktu, że komiks jest świetny i zdecydowanie warto dać mu szansę. Jak dla mnie nominacja do Eisnera dla tego tytułu jest jak najbardziej zasłużona (chociaż przyznaję, że nie znam wszystkich jego konkurentów). Nie ma co się zastanawiać, odkładajcie PLNy na zakupy.

-----------------------------------------------------------------------

"Rock Candy Mountain vol. 2" do kupienia w ATOM Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz