wtorek, 26 maja 2020

Monstressa tom 4: Wybranka (Marjorie Liu/Sana Takeda)

Był to styczeń 2015 roku, gdy wydawnictwo Image na swojej własnej imprezie zapowiedziało wydanie całej masy komiksów. Wtedy pierwszy raz ogłoszono chociażby ”Nienawidzę Baśniowa”, ”Paper Girls” czy ”A.D.: After Death”. Wśród tych jak i wielu innych tytułów trochę bez większego echa przemknął kolejny projekt duetu Marjorie Liu/Sana Takeda, lecz pamiętam doskonale i mogę to udowodnić (KLIK), iż wieszczyłem, że wbrew dość lakonicznej zapowiedzi, może to być naprawdę ciekawa pozycja. Jak się pewnie domyślacie, cały czas mam na myśli ”Monstressę”, która ostatecznie zadebiutowała pod koniec 2015 roku i od tego czasu zdobyła wszystko, co tylko w komiksowie możliwe: Eisnery, Harveye, Hugo oraz masę innych, prestiżowych nagród. Przede wszystkim jednak za sukcesem we wszelkiego typu plebiscytach poszły też odpowiednie wyniki sprzedaży. Komiks ten po dziś dzień jest jednym z bodaj trzech największych hitów sprzedażowych od Image, a kolejne tomy wcale nie sprawiają, bym chciał jakoś szczególnie szybko pożegnać się z Maiką Półwilk i jej towarzyszami. Czas rzucić okiem do czwartego już tomu, który niedawno ukazał się nakładem Non Stop Comics.

Po tym jak niebo rozdarło się na pół i ukazało ludziom oraz Arkanijczykom zagrożenie płynące ze strony owianych legendą monstrów, wojna pomiędzy obiema rasami wisi na włosku. W środku tego wszystkiego nieustannie znajdują się Maika, Corvin oraz Kippa. Pierwsza z nich odkrywa, że drugie nie jest do końca wobec niej szczere, przez co trafia na dwór tajemniczego Lorda Doktora. Ten z kolei wydaje się mieć z panną Półwilk znacznie więcej wspólnego, niż początkowo mogłoby się wydawać. Nasza ulubiona lisiczka z kolei coraz mocniej i dosadniej przekonuje się na własnej skórze, że tkwi w niej znacznie większa siła, niż okazywana wszystkim dobroć. Jednakże czy tak niewinna postać jest w stanie zrozumieć potęgę, którą dzierży w swoich niewielkich łapkach?

W sumie to nie wiem czy przy okazji recenzji poprzednich odsłon tej serii pisałem już, że rozwój fabuły w ”Monstressie” to najdynamiczniejszych zdecydowanie nie należy. Ale jednocześnie wcale a wcale nie uważam tego za coś złego, a wręcz przeciwnie. Strasznie podoba mi się to, że Marjorie Liu nie pędzi przed siebie na złamanie karku, lecz poświęca czas i miejsce na logiczne, uzasadnione oraz rozsądne rozmieszczenie wszystkich swoich pionków na planszy. Komiks ”Monstressa” dzięki temu wyłącznie zyskuje, bo pomimo dość dużej ilości pojawiających się na jej stronach postaci, a także niezależnie od dużego, rozbudowanego i momentami dość skomplikowanego świata, w lekturze trudno się pogubić. Przynajmniej mi jak dotąd to się nie zdarzyło, aczkolwiek przyznam, że z reguły przed zabraniem się za nowowydany tom, lubię sobie odświeżyć wszystkie wcześniejsze. Tak, nie ma co się kryć z tym, iż ponad półroczne przerwy między tomami sprawiają, że z marszu wskoczyć w nowe tomy ”Monstressy” aż tak łatwo nie jest. Ale cóż to za kłopot, skoro taki ”re-reading” to sama przyjemność?

W niniejszym tomie Liu położyła jeszcze większy nacisk niż wcześniej na postać Kippy. Nasza ulubiona lisiczka wyrasta powoli w moich oczach na… najciekawszą postać w całym komiksie i wprost nie umiem się doczekać tego, co twórczynie serii wymyślą dla niej w tomie piątym. To tylko pokazuje też, jak dużą uwagę twórczyni scenariusza przywiązuje do postaci teoretycznie z drugiego planu i ich rozwojowi. Maika Półwilk nadal jest oczywiście najważniejszą postacią w ”Monstressie” i w niniejszym tomie sporo się wokół niej dzieje, lecz zawsze staram się dodatkowo docenić sytuacje, w których postacie wokół tej najważniejszej postaci nie są tylko jej uzupełnieniem, lecz także kimś, czyimi losami przejmujemy się z równie dużym zaangażowaniem.

Rysunkowo jest niezmiennie. Wręcz nudnawo, można powiedzieć… NIE NO, BEZ TAKICH MI TU, KRZYCHU! Sana Takeda to jedna z tych rysowniczek, co do których jestem tak skrajnie bezkrytyczny, że śmiało możecie pominąć ten akapit, bo złego słowa nie napiszę. Uwielbiam jej styl stanowiący idealne połączenie kreski mangowej z tą ”zachodnią”. Jestem nie tylko wielkim fanem tego, że sama koloruje swoje prace, ale też jak to robi, bo w efekcie dostajemy przerażająco-urzekający świat. Uważam, że w ”Monstressie” nie ma czegoś takiego jak źle zaprojektowana wizualnie postać, bo wszystkie mają w sobie coś na tyle charakterystycznego, by móc się lekko wyróżnić na tle pozostałych. No i Kippa <3 Lisiczka od samego początku prezentuje się w komiksie tak, że trudno się nie rozczulić patrząc na kolejne strony komiksu. No więc ten tego… no podobają mi się rysunki w tym komiksie, nie będę ukrywać :)

Osoby lubiące się w spiskach i rozmaitych teoriach nie zacierają ręce – czwarty tom ”Monstressy” zdrożał okładkowo o całe trzy złote w stosunku do każdej z wcześniejszych odsłon. Co prawda realnie, w chwili gdy piszę te słowa, cały czas obowiązuje kozacki rabat -45% na wszystko od Non Stop Comics, więc tytuł ten można nabyć za mniej więcej trzydzieści złotych, ale pewnie i tak znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że to już tylko krok od upadku. Wiecie, tak jak zdaniem pewnego forum, Egmont bankrutuje już mniej więcej od dekady, tylko jakoś się ostatecznie wykończyć nie potrafi. Niemniej odstawmy bzdury na bok. Czwarta ”Monstressa” to tom zbierający kolejnych sześć zeszytów plus garść dodatków: projekty postaci oraz mapkę świata, w którym osadzony jest komiks. Łącznie mamy tu do czynienia z 176 stronami w miękkiej oprawie, więc trudno mi powiedzieć, by cena okładkowa była wygórowana. Nie można przyczepić się także do tłumaczenia, ale wiadomo – pani Paulina Braiter to klasa sama w sobie.

Czwarta odsłona tego cyklu posuwa dość nieśpiesznie poszczególne wątki do przodu. Ale nijak mi to nie przeszkadzało, ponieważ Marjorie Liu snuje nam wciągającą i niegłupią opowieść, zaś Sana Takeda idealnie dopełnia ten duet, serwując czytelnikom przepiękne oraz świetnie uzupełniające scenariusz rysunki. ”Monstressa” to niezmiennie jeden z najciekawszych i najlepiej realizowanych komiksów z USA, jakie w ostatnich czasach trafiły do Polski. Już z niecierpliwością wypatruję kolejnej odsłony (w Stanach być może jeszcze w tym roku).

"Monstressa tom 4" do kupienia w sklepach Non Stop Comics oraz ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz