poniedziałek, 21 grudnia 2020

Z archiwum Image #83 - Little Red Hot

Tak, tak. Wiem, że w dzisiejszej odsłonie ”Z archiwum Image” miałem kontynuować wątek czegoś, co nazwałem mianem ”azjatyckiej fali w wydawnictwie Image”, lecz plan delikatnie zmieniłem. Wszystko z powodu wygrzebanego gdzieś z dna szafy komiksu ”Little Red Hot”, który po ponownej lekturze okazał się co najmniej warty wspomnienia prędzej, niż pierwotnie sobie zakładałem. Zapraszam zatem do kolejnej odsłony niniejszej rubryki.

Niejednokrotnie wspominałem, że podczas początkowych lat istnienia wydawnictwa Image Comics, praktycznie każdy twórca, który przychodził realizować tu jakiś swój autorski projekt, z miejsca zakładał jakiś swój mini-imprint lub własne studio. Nie inaczej było w przypadku Dawn Brown – obiecującej twórczyni, której portfolio zamknęło się ostatecznie w dziewięciu zeszytach, z czego pięć ukazało się pod szyldem Image. I dziś właśnie kilka słów o studiu Rumble City Graphics i jej komiksie, którego tytuł to ”Little Red Hot”.

Dawn Brown naprawdę miała zadatki na bardzo dobrą, komiksową twórczynię. Dała się poznać światu w 1999 roku jako twórczyni cyklu ”Little Red Hot”, a oprócz tego zaliczyła krótki, bo liczący raptem cztery zeszyty run w serii ”Vampirella” z 2002 roku od wydawnictwa Harris Comics. Cztery lata później Brown otrzymała od Eisnerowskiej kapituły wyróżnienie w nieformalnej kategorii ”Talentu, któremu należy się większa uwaga”. Szkoda tylko, że nic to nie zmieniło i Rumble City Graphics jak i cały cykl ”Little Red Hot” od dziewiętnastu lat leży w zamrażarce, a i niestety sama pani Brown nie wykazuje już żadnego większego zainteresowania medium komiksowym. Początki miała naprawdę niezłe, chociaż jak to w Image Comics bywa, nie były one lekkie, łatwe i przyjemne.

Mamy luty 1999 roku i do sprzedaży trafia pierwszy z trzech zeszytów miniserii ”Little Red Hot: Chane of Fools” autorstwa Dawn Brown. Jej główną bohaterką jest niejaka, a jakże, Chane, która ma bardzo nietypową pracę. Jest bowiem zabójczynią na zlecenie, lecz jej pracodawca (i zarazem życiowy partner) to sam diabeł, zaś wszystkimi ofiarami są osoby, które złamały w nim warunki zawartego wcześniej paktu. I jak stosunkowo nietrudno można się domyślić, nie są to totalnie przypadkowi przechodnie, tylko prawdziwie grube ryby naszego świata. Już w pierwszym zeszycie cyklu Chane ma na celowniku między innymi osobę, która w imieniu rządu USA ma zamiar rozpętać krwawą wojnę o Kanał Panamski, zaś na końcu porywa samego Ojca Świętego. Ot, taki tam dość zwyczajny dzień w robocie, prawda?

Dawn Brown jest jedną z tych osób, które pracując dla Image wytyczały powoli ścieżki dotyczące tego, co dokładnie chciałoby w przyszłości pokazywać to wydawnictwo. Zapomnijcie więc o wielkich mięśniach, nieistniejących lub pretekstowych fabułach i wylewającej się zewsząd nagości. ”Little Red Hot: Chane of Fools” to sprawnie napisana, ciekawa narracyjnie, a także momentami mocno zaskakująca lektura. Chociaż 21 lat to w komiksowie nie aż tak wielki kawał czasu, to jednak masa znanych tytułów z tego okresu paskudnie się zestarzała, natomiast dzieło pani Brown wchodzi bardzo lekko i dzisiaj. Komiks jest pozbawiony barw, co zresztą widać na załączonym zdjęciu i uważam to za spory plus, ponieważ dzięki temu ”Little Red Hot: Chane of Fools” jest strasznie klimatyczną oraz nastrojową pozycją. Chociaż uważam zarazem, że ten użyty w komiksie kredowy papier to można było akurat sobie spokojnie darować. Przy czym w żadnym przypadku nie jest to horror, to raczej komiks stricte szpiegowski z nadnaturalną wstawką. Ale taką, którą naprawdę bardzo przyjemnie udało się wmontować w całą historię. Chociaż tutaj akurat troszeczkę się zagalopowałem z tym określeniem.

No bo widzicie - ”Little Red Hot: Chane of Fools” miało być pierwotnie miniserią składającą się z dokładnie trzech zeszytów, lecz nie udało się ostatecznie wydać finałowego z nich w wersji zeszytowej. Ten ukazał się jedynie w wydaniu zbiorczym, który ukazał się pod koniec 1999 roku. Niecałe dwa lata później Dawn Brown wróciła do Image i opublikowała kolejny tytuł, którym było ”Little Red Hot: Bound” i ten komiks już wyszedł od początku do końca, ale dla odmiany nie został nigdy zebrany w trejdzie. Twórczyni przeskoczyła następnie do Harris Comics i potem na długo słuch po niej zaginął. Jedynie w 2005 roku wykonała ona krótką historię osadzoną w świecie ze wspominanego dzisiaj komiksu dla magazynu-antologii ”Komikswerks”. Od tego czasu Dawn Brown nie udziela się aktywnie jako twórczyni komiksów. To zdecydowanie niepowetowana strata, ponieważ autorka na łamach dzisiaj wspomnianego komiksu pokazała, że gdyby miała okazję, to mogłaby sporo namieszać w swoim komiksowie.

Szkoda tym bardziej, że niestety nie dotarłem do informacji, która ujawniałaby, dlaczego Brown w zasadzie zrezygnowała z tworzenia komiksów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz