środa, 2 grudnia 2020

Niewidzialna Republika tom 2 (Gabriel Hardman i Corinna Bechko/Jordan Boyd)

Czyżby szum, jaki narobił się w komiksowym światku został dostrzeżony i wysłuchany? Uwierzcie mi, już dawno nie miałem takiego stracha, jak przy kupowaniu drugiego tomu komiksu ”Niewidzialna Republika”. Jak zapewne pamiętacie, swego czasu wrzuciłem na blogowy fan-page sporo zdjęć pokazujących edytorską masakrę, jaka spotkała ten tytuł z rąk osób pracujących dla wydawnictwa Amber. Pomijając już niedorzeczny format tytułu i podjęcie decyzji o tym, by wydać w Polsce coś, co w USA jest urwane i raczej prędko nie doczeka się ciągu dalszego, wydawca jeszcze zezwolił na zeszmacenie tekstów w dymkach (literówki, baaaaaardzo dziwne ułożenie tekstów, wychodzenie poza dymki, modyfikowanie graficzne ich kształtów) w takim stopniu, że czytanie owego tomu było doświadczeniem jednocześnie totalnie żenującym jak i zwyczajnie przerażającym. Wszystko to podbijał jeszcze fakt, że w komiksie nie zostało podane niemal nic na temat rodzimej edycji, za wyjątkiem nazwiska tłumacza. Skład? Korekta? Redakcja? Nie wiadomo, ale rzut oka na efekt końcowy pozwalał myśleć, iż nikt się tym nie zajął. No ale to wciąż komiks z Image, prawda? Trzeba było zamówić. Jakiś czas temu odebrałem swoją przesyłeczkę z paczkomatu, szybko wróciłem do domu, odpakowałem i już niemal z miejsca poczułem pot na skroni, gdy okazało się, że stopka redakcyjna wygląda identycznie jak poprzednim razem. Ale dobra, raz Amberowi śmierć i zacząłem przewracać kolejne strony.

I tu pojawiło się miłe zaskoczenie. Pod kątem edytorskim drugi tom ”Niewidzialnej Republiki” nadal prezentuje się stosunkowo słabo, ale już nie tragicznie. W trakcie lektury nie wyłapałem żadnej literówki, nie pomylono kolejności dymków, a tekst w nich nie wypala oczu. Niemniej wciąż zdarzają się wpadki – a to jakieś dziwne przesunięcie w stronę górnej krawędzi i sporo pustej przestrzeni w pozostałych częściach dymków, a to razi upór w sprawie braku dzielenia długich słów na dwie linijki, przez co niektóre dymki wyglądają komicznie. Chciałem się jeszcze przyczepić do tego, że w jednym z rozdziałów część tekstów nagle jest w dymkach jakby z pogrubioną krawędzią, ale sprawdziłem i wychodzi na to, że w oryginale też tak było. Przyznaję zatem plusa wydawnictwu Amber, ale tak raczej na zachętę, ponieważ jeszcze sporo roboty przed nimi.

Nawet nie wiecie jak mi wówczas ulżyło, ponieważ dzięki temu wszystkiemu lektura drugiego tomu serii ”Niewidzialna Republika” wreszcie zaczęła sprawiać przyjemność. Komiks ten był swego czasu na tyle głośną pozycją w ofercie Image, że Hardman i Bechko zostali ”podkupieni” przez DC Comics, gdzie są do dziś i dlatego ich autorska seria zawisła w próżni. Pozytywne opinie nie wzięły się moim zdaniem znikąd, ponieważ snuta przez twórcze małżeństwo opowieść o księżycu Avalon i przewrocie, jaki miał tam miejsce, jest bardzo ciekawie rozpisana i wciąga jak diabli. Podobnie jak poprzednim razem, także i tutaj opowieść snuta jest dwutorowo. Śledzimy losy dziennikarza Grogera Babba, który odkrył zapiski Mai Reveron, przybliżające powstanie rządzącego Avalonem, krwawego reżimu. Jednocześnie jesteśmy też świadkami tych wydarzeń z pierwszej ręki, dzięki licznym retrospekcjom ukazanym z punktu widzenia Mai. Hardman i Bechko wykazują dużą sprawność w pisaniu niegłupich oraz niejednoznacznych postaci oraz dobrze balansują pomiędzy scenami akcji i dialogami. Jednego i drugiego nie ma ani za dużo, ani za mało. Dzięki temu komiks ani nie przytłacza gnającym przed siebie tempem, ale też nie sprawia, że z powodu przebijania się przez ogromne ściany tekstu dostajemy już palpitacji serca.

Wszystko powolutku, ale konsekwentnie posuwa się ku odpowiedziom na najważniejsze pytania, chociaż autorzy nadal ukrywają mnóstwo wyjaśnień. Nic w tym dziwnego, sami bowiem mówili, że w ich wyobraźni ”Niewidzialna Republika” kończy się na 50 zeszytach/10 tomach, a tych ukazało się jak dotąd 15/3. Dlatego też kupując trzeci tom będę znowu w strachu, ponieważ obawiam się cliffhangera tak mocnego, że tylko mocniej będę żałować, iż wydawnictwo Amber sprowadziło tytuł ten do naszego kraju.

Gabriel Hardman jest w komiksie tym nie tylko współscenarzystą, ale także autorem rysunków. I zarówno on jak i kolorysta Jordan Boyd odwalili na łamach ”Niewidzialnej Republiki” kawał świetnej roboty. Rzeczywistość przedstawiona w komiksie jest bardzo mroczna i przytłaczająca, co udało się osiągnąć nie tylko mocno realistyczną, ale też lekko rozmytą kreską, lecz i ograniczoną oraz jednocześnie idealnie pasującą do świata przedstawionego paletą barw. Jeśli czujecie dość konkretne klimaty chociażby z ”Lazarusa”, to i ”Niewidzialna Republika” powinna do Was nieźle przemówić pod kątem graficznym.

Komiks zawiera także garść dodatków autorstwa Corridy Bechko. Tym razem dotyczą one między innymi fauny i flory na Avalonie, jak i działania grawitacji na stacji orbitującej wokół księżyca. Niewiele tego, bo raptem osiem stron, ale za to na pewno jest to ciekawsze, niż kolejna galeria okładek.

Oczywiście, o ile zdecydujecie się na kupno nie do końca dobrze wydanego komiksu, który w dodatku w USA wisi w próżni i możemy nigdy nie doczekać się czegoś więcej, niż dotychczas opublikowanych tam trzech tomów. Sam uważam, że nie jest to najmądrzejszy zakup, na jaki możecie się zdecydować w okresie Mikołajowo-Wigilijnym.

"Niewidzialna Republika tom 2" do kupienia na stronie wydawnictwa Amber.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz