Parę dni temu zrecenzowałem na blogu
komiks ”Lazarus: X+66” ze scenariuszem Grega Rucki (i gości), a ponieważ w
międzyczasie myślałem też już nad majową odsłoną ”Z archiwum Image”, to
przypomniało mi się, że wśród komiksów oczekujących na swój moment w tej
rubryce jest właśnie coś autorstwa właśnie tego scenarzysty. Nikogo to pewnie
nie zdziwi – jest to komiks z kobietę w roli głównej. Czas więc wspomnieć w
paru słowach o króciutkiej, bo liczącej raptem cztery numery miniserii ”Felon”.
Zacznę jednak od czegoś delikatnie
innego. Otóż miniseria będąca naszą dzisiejszą bohaterką, ukazała się w ramach
studia Top Cow. Jednakże tytuł ten miał stanowić lokomotywę rozpędową dla
imprintu Minotaur Press, który startował w 2001 roku i w swoich założeniach miał
przedstawiać autorskie projekty oddalone od uniwersum artefaktów z Witchblade i
The Darkness na czele. Top Cow promowało start tego projektu dwoma komiksami.
Jednym z nich było właśnie ”Felon”,
który notabene i tak nie ukazał się w pierwszej kolejności, zaś drugim – ”Down” Warrena Ellisa i Tony’ego
Harrisa. Jak to jednak zwykle bywa w przypadku komiksów rysowanych przez tego
drugiego, tytuł ten ostatecznie ukazał się… cztery lata po pierwszych
zapowiedziach (czyżby robienie dwóch komiksów naraz jednak odbiło mu się
czkawką?). Samo Minotaur Press zaś dość szybko zniknęło z oferty studia Top
Cow, lecz w 2010 roku ponownie przypomniano sobie ono o tej marce i rychło zapowiedziano
jego restart. Wtedy właśnie czytelnicy otrzymali takie komiksy jak ”Echoes” Joshuy Fialkova (pięć numerów)
czy też ”Last Mortal” Filipa Sablika
(cztery numery). Historia jednak niechybnie lubi się powtarzać i także drugi
żywot tego imprintu nie potrwał szczególnie długo, aczkolwiek zarazem przyznać
uczciwie trzeba, że dwa wspomniane przed chwilą tytuły cieszyły się bardzo
dobrymi opiniami wśród krytyków i czytelników. Tyle tylko, że jak to zwykle w
tych przypadkach bywa, było ich po prostu zbyt mało.
Jednakże co najmniej jeden komiks
sygnowany logiem Minotaur Press dotarł także i do naszego kraju. Wydała go
Mandragora w kwietniu 2002 roku (a więc, uwaga, pięć miesięcy po zakończeniu
publikacji w USA) i było to:
Główną bohaterką komiksu ”Felon” jest młoda kobieta Cassidy. Wiemy
o niej dosłownie tylko tyle, że właśnie tak ma na imię, służyła niegdyś w
wojsku, ale z jakiegoś powodu zeszła na złą drogę, co ostatecznie skończyło się
dla niej pięcioletnim pobytem w więzieniu. Poznajemy ją w momencie jego
opuszczania. Cassidy nie ukrywa, że ma na siebie prosty plan – wrócić do domu,
wziąć porządną kąpiel, zjeść najlepszego burgera w mieście, wsiąść w auto i…
zemścić się na wszystkich skurczybykach, którzy doprowadzili do tego, że na
kilka lat wylądowała w więzieniu. I przy okazji odzyskać niemałe pieniądze, które
sama dla nich ukradła. Wszyscy co prawda wiedzieli, że Cassidy wyjdzie w końcu
z więzienia, lecz nikt nie spodziewał się jak mocno zdeterminowana będzie, by
się zemścić.
Pierwszy zeszyt ”Felon” naprawdę daje się lubić. Spodobała
mi się zwłaszcza swoista ”przyziemność” czy może raczej ”prowincjonalność” tego
zeszytu, ponieważ Cassidy mści się nie na grupie uzbrojonych po zęby gangsterów
czy coś w ten deseń. Nie, tu mamy do czynienia z ludźmi z małej mieściny,
którzy ułożyli sobie życie na przyzwoitym, lecz niewysokim poziomie, a zemsta głównej
bohaterki też nie należy do krwawych. Rucka przedstawia nam jak zwykle dobrze
zbudowaną postać kobiecą, która jest w stanie zapędzić oponenta w kozi róg bez
jednego wystrzału, chociaż zarazem niewykluczone, że w kolejnych rozdziałach
jest już zgoła odmiennie. Trudno mi to niestety ocenić, ponieważ moje śledztwo
wykazało, że ”Felon”
najprawdopodobniej nie doczekało się wydania zbiorczego, na Comixology pozycji
tej nie ma i moim jedynym wyjściem jest ściągnięcie kolejnych zeszytów z USA, a
średnio mi się to finansowo uśmiecha.
Rysunkowo ”Felon” niczego szczególnego nie urywa. Przez jakiś czas miałem z
tyłu głowy wrażenie, że rysunki Matthew Clarka gdzieś już stanęły okoniem na
mojej drodze i po szybki researchu okazało się, że rysował on beznadziejne ”Doom
Patrol” z 2009 roku, które jest jednym z tych komiksów DC, które do dziś śnią
mi się po nocach i nie jest to nic przyjemnego. Ale wróćmy do artysty – jego prace
uważam za poprawne i tyle. Biorąc jednak poprawkę na to, że mamy do czynienia z
komiksem z roku 2001, muszę pochwalić rysownika za to, że tytuł ten nie prezentuje
się tak, jakby był typowym komiksem z USA z przełomu stuleci – główna bohaterka
nie biega z dekoltem do kolan i ogólnie wygląda jak człowiek ;)
”Felon” zrobiło na mnie dobre wrażenie i gdybym miał jakąś tańszą
możliwość, to z chęcią bym sobie sprawdził, jak prezentuje się całość
miniserii. Nie powinno mnie zresztą dziwić, że coś od Grega Rucki przypadło mi
do gustu, wszak chyba nie ma on w dorobku autorskiego komiksu, który by mnie
zawiódł, a i pracując dla Marvela czy DC potrafi on niejednokrotnie pokazać się ze znakomitej
strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz