Był to styczeń 2015 roku, gdy
wydawnictwo Image na swojej własnej imprezie zapowiedziało wydanie całej masy
komiksów. Wtedy pierwszy raz ogłoszono chociażby ”Nienawidzę Baśniowa”, ”Paper
Girls” czy ”A.D.: After Death”.
Wśród tych jak i wielu innych tytułów trochę bez większego echa przemknął
kolejny projekt duetu Marjorie Liu/Sana Takeda, lecz pamiętam doskonale i mogę
to udowodnić (KLIK), iż
wieszczyłem, że wbrew dość lakonicznej zapowiedzi, może to być naprawdę ciekawa pozycja. Jak się pewnie
domyślacie, cały czas mam na myśli ”Monstressę”,
która ostatecznie zadebiutowała pod koniec 2015 roku i od tego czasu zdobyła
wszystko, co tylko w komiksowie możliwe: Eisnery, Harveye, Hugo oraz masę
innych, prestiżowych nagród. Przede wszystkim jednak za sukcesem we wszelkiego
typu plebiscytach poszły też odpowiednie wyniki sprzedaży. Komiks ten po dziś
dzień jest jednym z bodaj trzech największych hitów sprzedażowych od Image, a
kolejne tomy wcale nie sprawiają, bym chciał jakoś szczególnie szybko pożegnać
się z Maiką Półwilk i jej towarzyszami. Czas rzucić okiem do czwartego już
tomu, który niedawno ukazał się nakładem Non Stop Comics.
Po tym jak niebo rozdarło się na pół
i ukazało ludziom oraz Arkanijczykom zagrożenie płynące ze strony owianych
legendą monstrów, wojna pomiędzy obiema rasami wisi na włosku. W środku tego
wszystkiego nieustannie znajdują się Maika, Corvin oraz Kippa. Pierwsza z nich
odkrywa, że drugie nie jest do końca wobec niej szczere, przez co trafia na
dwór tajemniczego Lorda Doktora. Ten z kolei wydaje się mieć z panną Półwilk znacznie
więcej wspólnego, niż początkowo mogłoby się wydawać. Nasza ulubiona lisiczka z
kolei coraz mocniej i dosadniej przekonuje się na własnej skórze, że tkwi w
niej znacznie większa siła, niż okazywana wszystkim dobroć. Jednakże czy tak
niewinna postać jest w stanie zrozumieć potęgę, którą dzierży w swoich
niewielkich łapkach?
W sumie to nie wiem czy przy okazji
recenzji poprzednich odsłon tej serii pisałem już, że rozwój fabuły w ”Monstressie” to najdynamiczniejszych
zdecydowanie nie należy. Ale jednocześnie wcale a wcale nie uważam tego za coś
złego, a wręcz przeciwnie. Strasznie podoba mi się to, że Marjorie Liu nie
pędzi przed siebie na złamanie karku, lecz poświęca czas i miejsce na logiczne,
uzasadnione oraz rozsądne rozmieszczenie wszystkich swoich pionków na planszy.
Komiks ”Monstressa” dzięki temu
wyłącznie zyskuje, bo pomimo dość dużej ilości pojawiających się na jej
stronach postaci, a także niezależnie od dużego, rozbudowanego i momentami dość
skomplikowanego świata, w lekturze trudno się pogubić. Przynajmniej mi jak
dotąd to się nie zdarzyło, aczkolwiek przyznam, że z reguły przed zabraniem się
za nowowydany tom, lubię sobie odświeżyć wszystkie wcześniejsze. Tak, nie ma co
się kryć z tym, iż ponad półroczne przerwy między tomami sprawiają, że z marszu
wskoczyć w nowe tomy ”Monstressy” aż
tak łatwo nie jest. Ale cóż to za kłopot, skoro taki ”re-reading” to sama
przyjemność?
W niniejszym tomie Liu położyła
jeszcze większy nacisk niż wcześniej na postać Kippy. Nasza ulubiona lisiczka
wyrasta powoli w moich oczach na… najciekawszą postać w całym komiksie i wprost
nie umiem się doczekać tego, co twórczynie serii wymyślą dla niej w tomie
piątym. To tylko pokazuje też, jak dużą uwagę twórczyni scenariusza przywiązuje
do postaci teoretycznie z drugiego planu i ich rozwojowi. Maika Półwilk nadal
jest oczywiście najważniejszą postacią w ”Monstressie”
i w niniejszym tomie sporo się wokół niej dzieje, lecz zawsze staram się
dodatkowo docenić sytuacje, w których postacie wokół tej najważniejszej postaci
nie są tylko jej uzupełnieniem, lecz także kimś, czyimi losami przejmujemy się
z równie dużym zaangażowaniem.
Rysunkowo jest niezmiennie. Wręcz
nudnawo, można powiedzieć… NIE NO, BEZ TAKICH MI TU, KRZYCHU! Sana Takeda to
jedna z tych rysowniczek, co do których jestem tak skrajnie bezkrytyczny, że
śmiało możecie pominąć ten akapit, bo złego słowa nie napiszę. Uwielbiam jej
styl stanowiący idealne połączenie kreski mangowej z tą ”zachodnią”. Jestem nie
tylko wielkim fanem tego, że sama koloruje swoje prace, ale też jak to robi, bo
w efekcie dostajemy przerażająco-urzekający świat. Uważam, że w ”Monstressie” nie ma czegoś takiego jak
źle zaprojektowana wizualnie postać, bo wszystkie mają w sobie coś na tyle
charakterystycznego, by móc się lekko wyróżnić na tle pozostałych. No i Kippa
<3 Lisiczka od samego początku prezentuje się w komiksie tak, że trudno się
nie rozczulić patrząc na kolejne strony komiksu. No więc ten tego… no podobają
mi się rysunki w tym komiksie, nie będę ukrywać :)
Osoby lubiące się w spiskach i
rozmaitych teoriach nie zacierają ręce – czwarty tom ”Monstressy” zdrożał okładkowo o całe trzy złote w stosunku do
każdej z wcześniejszych odsłon. Co prawda realnie, w chwili gdy piszę te słowa,
cały czas obowiązuje kozacki rabat -45% na wszystko od Non Stop Comics, więc
tytuł ten można nabyć za mniej więcej trzydzieści złotych, ale pewnie i tak
znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że to już tylko krok od upadku. Wiecie, tak
jak zdaniem pewnego forum, Egmont bankrutuje już mniej więcej od dekady, tylko
jakoś się ostatecznie wykończyć nie potrafi. Niemniej odstawmy bzdury na bok.
Czwarta ”Monstressa” to tom
zbierający kolejnych sześć zeszytów plus garść dodatków: projekty postaci oraz
mapkę świata, w którym osadzony jest komiks. Łącznie mamy tu do czynienia z 176
stronami w miękkiej oprawie, więc trudno mi powiedzieć, by cena okładkowa była
wygórowana. Nie można przyczepić się także do tłumaczenia, ale wiadomo – pani
Paulina Braiter to klasa sama w sobie.
Czwarta odsłona tego cyklu posuwa
dość nieśpiesznie poszczególne wątki do przodu. Ale nijak mi to nie
przeszkadzało, ponieważ Marjorie Liu snuje nam wciągającą i niegłupią opowieść,
zaś Sana Takeda idealnie dopełnia ten duet, serwując czytelnikom przepiękne
oraz świetnie uzupełniające scenariusz rysunki. ”Monstressa” to niezmiennie jeden z najciekawszych i najlepiej
realizowanych komiksów z USA, jakie w ostatnich czasach trafiły do Polski. Już
z niecierpliwością wypatruję kolejnej odsłony (w Stanach być może jeszcze w tym
roku).
"Monstressa tom 4" do kupienia w sklepach Non Stop Comics oraz ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz