środa, 11 marca 2020

Alternatywka #2 - Scout Comics

"Alternatywka" to najmłodsza obecnie blogowa rubryka, na łamach której będę około raz w miesiącu pisać o komiksach z najmniejszych wydawnictw z USA.
Dość sporym problemem w przypadku najmniejszych wydawnictw rodem z USA jest to, że trudno jest im bezgranicznie wierzyć w podane daty publikacji. W dzisiejszej odsłonie ”Alternatywki” zeszyt, który miał ukazać się bodaj dwunastego lutego i ten tekst mógł powstać jeszcze w ubiegłym miesiącu. Niestety, premiera się przesunęła i ”Canopus” trafił w moje ręce dopiero niedawno, bo podczas Rumia Comic Conu. Nic to, bo komiks będący moim pierwszym kontaktem z wydawnictwem Scout Comics okazał się nadzwyczaj przyjemny. Ale najpierw napiszę kilka słów o samym wydawcy, bo wydaje się on warty wspomnienia.

Scout Comics (pełna nazwa zawiera jeszcze ”and Entertainment”) to wydawnictwo relatywnie młode, ponieważ powstało w 2016 roku, a jego aktualnym redaktorem naczelnym jest niejaki Brendan Deneen. Wśród innych najważniejszych członków zarządu wymieniani są twórcy filmów i seriali, a więc ludzie, którzy wydają się być nieprzypadkowo wybrani do pełnienia swoich ról. Jak jest podane na ich stronie Internetowej, zajmują się oni publikacją komiksów autorskich oraz chcą być przewodnikami po ogromnym świecie multimedialnej popkultury. Scout Comics wyszukuje młodych, utalentowanych i jeszcze nieznanych szerzej twórców i nie ukrywa, że jest mocno nastawione na to, by wydawane przez nich komiksy były adaptowane na filmy, seriale czy gry. Z tego co zauważyłem, niektóre pozycje od tego wydawcy zbierają najpierw fundusze na swoje wydanie na Kickstarterze. Wydawnictwo jest aktywne na Facebooku, Twitterze czy Instagramie. Na tym pierwszym istnieje nie tylko fan-page wydawcy, ale również i grupka dla jego fanów. Scout Comics ma także konto na YouTubie, gdzie co jakiś czas wrzuca kolejne odcinki podcastu. Sam nie ukrywam, że o wydawnictwie tym usłyszałem pierwszy raz stosunkowo niedawno, gdy zapowiedziało ono serię ”Snow White Zombie Apocalypse”. Generalnie jednak oferta wydawnictwa jest już po tych paru latach dość obszerna i możecie sprawdzić ją TUTAJ.

Przejdźmy jednak do dania głównego, jakim jest ”Canopus”. Najpierw technikalia. Zeszyt kosztował 3,99$, co jest obecnie standardową ceną. Jeśli chodzi o jakość wydania, to podobnie jak większość pozycji z mniejszych wydawnictw, jest to dużo ładniej opublikowany zeszyt niż większość papieru toaletowego z logiem Marvela czy DC na okładkach. Największe słowa uznania należą się wydawcy jednak za to, że ten liczący 32 strony produkt (w tym 28 stron to sam czysty komiks) ma w sobie tylko jedną reklamę informującą o starcie Kickstarterowej zbiórki na publikację komiksu.
”Canopus” to komiks, którego człowiekiem-orkiestrą jest Dave Chisholm. To on odpowiedzialny jest tu zarówno za scenariusz, jak i rysunki, tusz, kolory oraz liternictwo. Autor ten miał dotąd na koncie wydanie w 2017 roku powieści graficznej ”Instrumental” w malutkim Z2 Comics, a wcześniej także zilustrowanie dwóch z czterech numerów cyklu ”Tyranny of the Muse” w latach 2015-2016. ”Canopus” opowiada historię kobiety o imieniu Helen, która budzi się na planecie orbitującej wokół tytułowej gwiazdy, oddalonej od Ziemi o 300 lat świetlnych. Nie wie jak tam trafiła, nie pamięta co się z nią działo, ma jednak nieustająco silne przeczucie, że od jej powrotu na Ziemię zależy los ludzkości. W poszukiwaniu sposobu na naprawę statku towarzyszy jej Arther – dziwny robot-zabawka, który nieustannie nazywa ją swoją ”matką”. I chociaż planeta na której przebywa Helen wydaje się być niezamieszkała, to jednak zdecydowanie coś niedobrego dzieje się na jej powierzchni. Kobieta przekonuje się o tym w momencie, gdy zostaje zaatakowana przez jak najbardziej realne stwory powstałe na bazie jej… wspomnień.

I właśnie tak powinien wyglądać prawidłowo skonstruowany, pierwszy numer jakiejś serii. Dave Chisholm na wspomnianych 28 stronach daje nam wszystko to, co wystarcza, by przykuć czytelnika do lektury. Jest fabularna tajemnica, są interesujące postacie, jest odpowiednio zarysowany świat, są w końcu rzeczy co najmniej dziwne, ale przy tym i fascynujące. ”Canopus” reklamował się w zapowiedziach jako połączenie kilku różnych, znanych dzieł popkultury, ale akurat w tym przypadku nie ma to akurat większego sensu, ponieważ tytuł znakomicie broni się sam. Premierowy zeszyt podrzuca sporo pytań, lecz nie ucieka przy tym w banały i czytelnik autentycznie w pewnym momencie zastanawia się nad tym, skąd w zasadzie w danej scenie pojawiło się pluszowe monstrum. Tak, napisałem to.

Komiks ten jest także świetny pod kątem graficznym. Dave Chisholm świetnie spisał się zwłaszcza podczas scen retrospekcji, przy których pojawi się spora ilość malutkich kadrów. Miejscami zaburzony zostaje tradycyjny tryb czytania komiksu, chociażby dlatego, że jedną ze stron trzeba przeczytać przynajmniej częściowo od dołu do góry, a inną zaś – zygzakiem. Strony te jednak są na tyle intuicyjnie zaprojektowane, że nie miałem żądnego kłopotu podczas czytania. Mam szczerą nadzieję, że ”Canopus” będzie dla Chisholma trampoliną do kolejnych projektów, a także, że kolejne odsłony tego cyklu będą co najmniej równie udane. Z pewnością będę śledzić ten tytuł, bo po takim pierwszym zeszycie po prostu nie widzę innej możliwości.

Podsumowując, polecam :)

Tymczasem wszystko wskazuje na to, że jeszcze w marcu pojawi się trzecia odsłona ”Alternatywki”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz