Zgodnie z narzuconym
sobie systemem, miesięcznie na blogu powinny pojawiać się cztery teksty
stanowiące ocenę przeczytanego komiksu. W listopadzie tyle właśnie już było, a
jednak od czasu do czasu zdarzają się jeszcze takie przypadki, gdy w ręce
wpadnie coś tak zapadającego w pamięci, pozytywnie lub też i nie, że naprawdę
nie chce się człowiekowi czekać, zasiada przed komputer i zaczyna spisywać
swoje wrażenia od razu. Tak właśnie miałem w przypadku pierwszego tomu cyklu ”Isola”, na który czekałem strasznie
długo, ale czas ten został w pełni wynagrodzony, gdy wydanie zbiorcze pojawiło
się w końcu w moich skromnych progach.
Brenden Fletcher to
twórca, który miał swoje krótkie i niezbyt głośne pięć minut w DC Comics. W
trakcie trwania New52 jego nazwisko pojawiło się przy odświeżonej wersji
Batgirl, którą to ubrano w nowe ciuszki i mocno odmieniono dotychczasową,
bardzo mroczną tonację jej serii. Jednocześnie wydawnictwo to postanowiło
opublikować dwie nowe serie osadzone w mieście Batmana i jedną z nich było współtworzone
przez Fletchera ”Gotham Academy”, w którym autor tychże słów zakochał się bez
pamięci – co w okresie niesławnego New52 należało do totalnych rzadkości. W
końcu nadszedł czas inicjatywy DC Odrodzenie. Batgirl dostała się w ręce nowych
twórców, Fletcher otrzymał szansę dokończenia niezbyt popularnego cyklu o
uczniach uniwersytetu w Gotham i na tym jego dorobek w DC w zasadzie się
skończył. Pozostawił jednak po sobie na tyle dobre wrażenie, że gdy ogłoszono
iż zespoły odpowiedzialne za ”Batgirl” oraz ”Gotham Academy” będą teraz tworzyć
autorskie serie w Image, nie mogłem być bardziej zadowolony. Jako pierwsze na
sklepowych pólkach pojawiło się ”Motor
Crush”, gdzie Fletcher ponownie połączył siły z Babs Tarr i Cameronem
Stewartem, a więc ekipą odpowiedzialną za wcześniejsze przygody Barbary Gordon.
Tytuł ten, delikatnie mówiąc, był dla mnie mocno rozczarowujący. Fajny punkt
wyjściowy to w zasadzie jedyne co zaoferowano czytelnikom. Fabuła nużyła,
postacie były nudnawe, a ”sportowe” zacięcie cyklu szybko ustąpiło miejsca
romansom i intrygom. Obecnie seria ta doczekała się jedenastu numerów i od
kwietnia jej dalsze losy są nieznane (#11 kończy się cliffhangerem). Mocne
rozczarowanie tym komiksem sprawiło, że do ”Isoli” – gdzie Fletcher współpracuje z rysownikiem i kolorystką z
”Gotham Academy” – podchodziłem na tyle mocno jak pies do jeża, że nie
zdecydowałem się na kupowanie zeszytów i postanowiłem poczekać na trejdy, który
po drodze kilkukrotnie zdążył zmienić datę swojego ukazania się. Ale w końcu jest
i o kurde, zdecydowanie warto było czekać.
Rook była kapitanem
straży królewskiej. Miała tylko jedno zadanie – chronić królową Maar. Zawiodła.
To podczas jej służby na władczynię rzucone zostało potężne zaklęcie, które
sprawiło, iż Olwyn została zmieniona w tygrysa i utraciła władzę. Rook, chcąc
zmazać tę ogromną plamę ze swojego honoru, podejmuje się misji niemożliwej i
wraz z zaczarowaną królową wyrusza w podróż w poszukiwaniu jedynego miejsca,
które może pomóc jej władczyni. Sęk w tym, że tajemnicza wyspa Isola znana jest
tylko z podań oraz legend i nie wiadomo, czy w ogóle istnieje. Dla obu będzie
to niezwykle niebezpieczna wyprawa, w trakcie której ich życie niejednokrotnie
wisieć będzie na włosku.
Seria ”Isola” znajdowała się od momentu
swojego ogłoszenia na moim radarze i byłem przez dłuższy czas absolutnie
pewien, że kupować będę ją w zeszytach, by oszczędzić sobie czekania na trejdy.
Niestety, kiepska postawa wspomnianego ”Motor
Crush” zasiała ziarno niepewności i to podwójnie, ponieważ na łamach tamtej
serii ukazywał się także krótki wstęp do przygód Rook i Olwyn. I on też niczego
nie urywał (a tak przy okazji, zupełnie nie trzeba go znać przed lekturą tomu).
zacząłem wtedy mocno zastanawiać się ile tak naprawdę wnosił Fletcher do swoich
wcześniejszych, scenariuszowych duetów. Wszak obie wspominane serie z DC, jak i
pierwszą w Image jedynie WSPÓŁtworzył, zaś ”Isola” to przede wszystkim jego dzieło. Karl Kerschl jest tu co
prawda podany jako współscenarzysta, lecz z wywiadów wynika, iż przede
wszystkim odpowiadał on za wykreowanie zasad świata, w którym dzieje się
komiks. I jak zauważyliście pewnie po początkowym akapicie, ”Isola” jest w mojej ocenie komiksem
bardzo dobrym, ale… bo zawsze musi być jakieś ”ale”, niekoniecznie dzięki
Fletcherowi. Tytuł ten jest jednym z tych przypadków, gdzie 90% roboty tak na
dobrą sprawę robi warstwa graficzna, której całkowicie dałem się oczarować.
”Isola” jest kolejnym tytułem od Image w stosunkowo niedługim
czasie, który oferuje czytelnikowi bardzo fajnie skonstruowany świat rodem z
fantasy. O ile jednak taka ”Monstressa”
chociażby uderza mocniej w ogromne miasta, lochy, machiny i ogromny przepych,
tak twórcy ”Isoli” postanowili
pokazać nam dziką przyrodę, znacznie więcej magii czy niezwykłych stworzeń.
Działa to w mojej ocenie znakomicie, ponieważ komiks ten wygląda znakomicie pod
każdym możliwym względem. Niezależnie od tego gdzie w danym momencie dzieje się
akcja, Karl Kerschl i Msassyk działają cuda, dzięki czemu tytuł ten prezentuje
się naprawdę świetnie. Widać jednocześnie, że nic nie dzieje się tutaj
przypadkowo, każdy kadr jest dokładnie przemyślany, a całość daje nam szybko i
jasno do zrozumienia, skąd dokładnie wzięły się opóźnienia, jakie dotykały tę
serię podczas publikacji początkowych zeszytów. Warstwa graficzna przypadła mi
do gustu tak mocno, że Brendan Fletcher miał bardzo ułatwione zadanie i tylko
częściowo mu podołał.
Bo jednak pewnych swoich
wad ”Isola” nie zdołała przede mną
ukryć. Scenarzysta na pewno poradził sobie z zaprezentowaniem głównych postaci
opowieści, co w przypadku zaklętej w tygrysa królowej z pewnością łatwe nie
było. Czytelnik szybko jest w stanie połapać się jakie relacje łączą Rook i
Olwyn, a fakt iż zdecydowanie wykraczają one po za linię władczyni-podwładna,
oraz bardzo duża emocjonalność strażniczki sprawiają, iż wszystko to fajnie się
uwiarygodnia. Rook jest porywcza, nerwowa, czasami naiwna, a jeszcze w innych
momentach zdesperowana i wszystko to bardzo przyjemnie buduje oraz napędza
dynamikę między najważniejszym duetem komiksu. Fletcher z pewnością dobrze
rozprowadził tempo rozwijania fabuły, dzięki czemu nie mamy tu do czynienia ani
z ciągłymi smętami i męczeniem buły, ani też nie dostajemy rozpisanej na 132
strony krwawej jatki. Niezależnie jednak od tego, czy naszym oczom ukazuje się
scena bardziej bądź mniej dynamiczna, ”Isola”
okazuje się być komiksem na tyle dobrze prowadzonym, by bez większych problemów
połknąć całość przy jednym posiedzeniu.
Wady są, oczywiście, ale
w niczym tak na dobrą sprawę tu nie przeszkadzały. Pierwszy tom cyklu ”Isola” wprowadza pewną mitologię świata
przedstawionego i naturalnym jest, że Rook i Olwyn po drodze wpadają w różne
kłopoty. Tutaj niestety Fletcherowi nie udało się uniknąć sztampy. Jest misja,
jest cel, jest podróż, są problemy po drodze, są tajemnice i niestety momentami
nijak nie różni się to od masy innych opowieści tego typu, z którymi całkiem
możliwe, iż niejednokrotnie mieliście już do czynienia. ”Isola” niestety na razie nie dodała w tym temacie nic od siebie,
lecz w przypadku pierwszych tomów nowych serii staram się jeszcze puścić to
mimo uszu. Kluczowe będzie tutaj to, co Fletcher i spółka zaoferują
czytelnikowi w kontynuacji. Dalsze, kurczowe trzymanie się sprawdzonych
przepisów samo w sobie nie jest może najgorsze, o ile oczywiście dane danie nam
się już dawno nie przejadło.
Tomik dostępny jest w
cenie dziesięciu dolarów i zawiera garść dodatków pod postacią kompletnej
galerii okładek początkowych numerów.
”Isola” mnie oczarowała. To zdecydowanie jeden z najlepiej
wyglądających komiksów, z jakimi miałem do czynienia w tym roku. I piszę to w
pełni świadomy faktu, iż raptem kilka dni temu niemal to samo pisałem o trzecim
tomie ”Monstressy”. Tutaj historia
nie jest aż tak skomplikowana, ale również Brendenowi Fletcherowi nie mogę
zarzucić tego, iż osiągnął tu szczyt swoich możliwości. Wierzę w to, że ”Isola” może być jeszcze lepszym
komiksem, jednocześnie podkreślam, iż i tak w moim prywatnym, tegorocznym rankingu
tomik ten znajdzie się bardzo wysoko. Zdecydowanie polecam.
--------------------------------------------------------------------------------
"Isola vol. 1" do kupienia w sklepie ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz