poniedziałek, 4 stycznia 2021

Top 5 #86 - Najlepsze serie 2020 roku, których (jeszcze) nie ma w Polsce

Nadszedł czas na trzecią z czterech części "Top 5", które podsumowują to, jak widzę ubiegły rok pod kątem wydawnictwa Image w USA oraz Polsce. Tym razem skupię się na tych komiksach z wydawnictwa Image, które na chwilę obecną nie są zapowiedziane w Polsce przez żadne wydawnictwo ORAZ nie zostały wymienione wśród najlepszych debiutów ubiegłego roku (czyli TUTAJ). Jeśli wszystko jasne, to lecimy z tym koksem. Kolejność alfabetyczna.

Bitter Root (David Walker i Chuck Brown/Sanford Greene)
 
Zdobywca tegorocznego Eisnera za pierwszy story-arc powrócił w lutym z kolejnymi pięcioma numerami. I te są moim zdaniem dużo lepsze od tego, co trio Walker/Brown/Greene zaprezentowali nam w 2019 roku. Wątki rodziny Sangerye zostają rozwinięte i każda z postaci zyskuje dodatkową głębię. Co prawda nadal nie uważam, by był to materiał na Eisnera, ale "Bitter Root" jest jednym z tych komiksów, które zarówno czyta jak i ogląda się naprawdę dobrze. Tylko tyle i aż tyle, lecz takich właśnie komiksów od czasu do czasu każdemu z nas po prostu potrzeba.
Exorsisters (Ian Boothby/Gisele Lagace)
 
Zdecydowanie jedno z najbardziej pozytywnych zaskoczeń ostatnich miesięcy. Komiks osadzony w konwencji horroru z typowo młodzieżowym sznytem? Brzmi jak serial "Supernatural", tyle tylko, że z żeńską obsadą, do tego z bardzo kreskówkową warstwą graficzną. Tymczasem wbrew wszelkim oczekiwaniom, tytuł siadł mi bardzo dobrze i liczyłem na kontynuację. Na tę przyszło nam czekać nieco ponad rok i podobnie jak wymieniony powyżej komiks, także i "Exorsisters" pokazało się ze znacząco lepszej strony. Niestety, przynajmniej w przypadku tej serii wygląda na to, że drugi story-arc był zarazem ostatnim, lecz wciąż warto wspomnieć o przygodach sióstr walczących z najróżniejszego typu demonami.

Ice Cream Man (W. Maxwell Prince/Martin Morazzo)

Kompletnie nie rozumiem, dlaczego po ten komiksowy horror uparcie nikt z rodzimych wydawców nie chce sięgnąć. W 2020 roku ukazało się sześć kolejnych odsłon oraz kwarantannowy zeszyt specjalny i twórcy tylko potwierdzili w nich swoją znakomitą dyspozycję. Prince i jego rozległa wyobraźnia nadal mnie zadziwia, a to, jak znakomicie we wszystkim odnajduje się Morazzo, to materiał na osobny wątek pełen pochwał. Równy i wysoki poziom serii "Ice Cream Man" sprawia, że z jeszcze większymi oczekiwaniami czekam na "HaHa" tego samego scenarzysty.

Killadelphia (Rodney Barnes/Jason Shawn Alexander)

Tu to nawet nie będę udawać, że pozycja ta na liście znalazła się dzięki artyście - Jasonowi Shawnowi Alexandrowi. Poznałem go przy znakomitym "Empty Zone", a potem tylko z jego powodu sięgałem po kolejne numery "Spawna". Ucieszyłem się, że znów przeskoczył do czegoś bardziej autorskiego, a potem znów, gdy okazało się iż rysunkowo to chyba najlepsza robota spod jego ręki. Pozostaje mi tylko trzymać kciuku, by "Killadelphia" doczekała się swojego finału i nie podzieliła losu wspomnianego już "Empty Zone", które zostało pochowane zaledwie po dwóch story-arcach.

Undiscovered Country (Scott Snyder i Charles Soule/Giuseppe Camuncoli)

W tym roku ukazało się aż dziewięć numerów niniejszej serii i na razie jestem pod wrażeniem. Zarówno Snyder jak i Soule nie są gwarancją niczego i mogli postawić zarówno komiks totalnie beznadziejny, jak i ocierający się o geniusz. Na razie udało im się mnie kupić, ponieważ kolejne rozdziały o odkrywaniu na nowo odizolowanych Stanów Zjednoczonych śledzę na bieżąco i nie mam zamiaru szybko kończyć. Duża w tym też zasługa rysunków Giuseppe Camuncoliego. Byłem prawie pewien, że serię zapowie Mucha Comics, lecz nic z tego. A może Non Stop Comics?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz